Mogiła na skraju lasu
Kilka tygodni temu, gdy przeglądałem stare zdjęcia, wpadła mi w ręce seria trzech zdjęć przedstawiająca grupę dzieciaków, które porządkują mogiłę znajdującą się w lesie.
Historia, którą opowiadały zdjęcia, wydała mi się bardzo interesująca. Kim są ci młodzi ludzie? Gdzie znajduje się ów grób? Dlaczego go porządkują? Kiedy miało miejsce te wydarzenie? Te pytania nie dawały mi spokoju. Dlatego spróbowałem znaleźć na nie odpowiedzi:)
Najpierw zdjęcia zostały zamieszczone na grupie FB - Przyjaciele Zapomnianej Historii. Dyskusja jaka rozgorzała po ich wrzuceniu przez internautów była bardzo ciekawa i wskazała mi kilka tropów(za co bardzo im dziękuje).
Jednym z wniosków, wyciągniętych z dyskusji na grupie było odwiedzenie cmentarzy lublinieckich, które teraz lub dawniej graniczyły z lasem. Dlatego wraz z druhną Gosią Zbączyniak odwiedziliśmy - trzy cmentarze: wojskowy, żydowski i cmentarz mieszczący się przy Zakładzie Neuro-Psychiatrycznym. Niestety takiego grobu, jak na zdjęciu, nie znaleźliśmy:( Mimo, braku sukcesu, spacer po cmentarzach był dla nas świetną lekcją historii:)
Jeden z grobów znajdujących się na cmentarzu
przy Zakładzie Neuro-Psychiatrycznym
Jednak, byłem przekonany, że o grobie ktoś, musiał wiedzieć i wcześniej lub później taką osobę spotkam:) Zdjęcia, wśród których znajdowały się, te trzy, gdy je znalazłem, opisywały życie harcerskie Hufca Lubliniec. Wątpliwe, by grób nie znajdował się na jego terenie, który obejmował w latach 60-tych (wydawało się bowiem, że chłopcy noszą ubrania z tego okresu) swą działalnością teren od Dobrodzienia, poprzez Lubliniec, Woźniki, Koszęcin, Strzebiń aż do Kalet.
Skontaktowałem się więc z człowiekiem, który ziemię koszęcińską, a także lubliniecką zna świetnie - panem Janem Myrcikiem:) Niestety i jemu miejsce, w którym znajdował się grób, jak i sam grób nic nie mówił.
Postanowił jednak zasięgnąć języka i... jeden z jego rozmówców (pan Zygmunt Kowalski) zasugerował, że być może rozpoznaje chłopaka ze zdjęcia. Szkopuł w tym, że chłopak ten, zmarł kilka lat temu. Na szczęście udało mi się znaleźć jego brata i to był strzał w dziesiątkę, bowiem brat zmarłego był autorem zdjęć:) Historia została rozwiązana. Po kilku kolejnych telefonach i e-mailach poznałem miejsce, dowiedziałem się również kim byli ci młodzi ludzie, którzy grób porządkowali, a także udało mi się odwiedzić mogiłę przy szosie:) Przeszukując zasoby internetu znalazłem prawdopodobną historie mogiły, którą bardzo ciekawie opisał pan - Jacek Lubos. A więc jak to z tym grobem było? Posłuchajcie:)
Zimą 1863r. wybuchło Powstanie Styczniowe. Zdarzało się, że do oddziałów walczących w powstaniu przyłączali się także mieszkający na Śląsku - pruscy obywatele.
Kartka pocztowa z 1913r.
wydana w Lwowie w 50 rocznicę wybuchu powstania styczniowego
Najprawdopodobniej grupa takich Ślązaków, wyłoniła się późną jesienią 1864 roku z lasu przy tzw. drodze sośnickiej (dziś DW 907). Jeden z nich był ranny, nie mógł iść samodzielnie, więc prowadzony był przez współtowarzyszy. Pierwszym napotkanym przez nich w Kaletach człowiekiem był Friedrich Rontschky, młody gajowy (w późniejszych latach nadleśniczy księcia von Donnersmarck ze Świerklańca i nadzorca tartaku w Kaletach). Z krótkiej rozmowy wynikło, że chłopcy „byli sobie postrzelać” w powstaniu, zaś rana jednego z nich to efekt potyczki z Rosjanami. Wracali do swoich rodzinnych Bielszowic (dziś dzielnica Rudy Śląskiej). Granicę przekroczyli zapewne gdzieś w okolicach Woźnik.
Przebieg granicy między zaborem rosyjskim (po prawej) a pruskim (po lewej)
w okolicach Kalet pod koniec XIX wieku
Gajowy Rontschky, jako człowiek o dobrym sercu, odradził im dalszą marszrutę drogą, którą obrali sobie poprzednio. Przestrzegł, że idąc w okolicach centrum ówczesnych Kalet, nie wywiną się pruskiej sprawiedliwości, którą w rejonie pomiędzy Zieloną a Bruśkiem uosabiał żandarm Eisenreich. Bielszowiczanie postanowili odpocząć w miejscu spotkania z Rontschkym i obmyślić dalszy plan drogi. Rano okazało się, że ranny kolega zmarł w wyniku odniesionych ran. Naprędce, w tym samym niemal miejscu gdzie zmarł, wykopali grób. Pochowali współtowarzysza, postawili na mogile drewniany krzyż i pomaszerowali dalej do Bielszowic. Gajowy Rontschky postanowił zaopiekować się miejscem ostatniego spoczynku powstańca. Słuchy tej historii doszły do uszu żony dyrektora Fabryki, która postanowiła postawić na mogile pomnik i zaopatrzyć w tzw. denkmal, płytę nagrobną z napisem wygrawerowanym niemieckim gotykiem (prace te zlecono niejakiemu Kwiecińskiemu z Piasku).
Wraz z upływem czasu i śmiercią świadków wydarzeń, o historii mogiły zapomniano i zaczęto jej przypisywać rodowód XX-wieczny, a czas jej powstania przesunięto na okres I wojny światowej (1914-1918). Tuż wojnie, najprawdopodobniej jeden z druhów miejscowej drużyny harcerskiej, sugerując się faktem stacjonowania w bliskim otoczeniu grobu żołnierzy Armii Czerwonej (którzy pilnowali poniemieckich leśnych magazynów z amunicją przy tzw. drodze sośnickiej) powiesił na krzyżu radziecki hełm. Tym samym mogiła zaczęła być przez przejezdnych kojarzona z grobem żołnierza radzieckiego. Chichotem losu jest fakt, że to żołnierze radzieccy zniszczyli oryginalną tablicę nagrobną - uczyniwszy z niej tarczę strzelniczą.
W latach 60-tych o żołnierzu radzieckim, nikt już nie słyszał, za to wiele osób w tym harcerzy i zuchów, co roku 1 listopada odwiedzało to miejsce porządkując je i zapalając znicze. W tym czasie na grobie pojawiła się już nowa płyta z napisem: "Pomódl się siostro, bracie - zginąłem - mnie nie znacie".
Harcerze kaletańscy traktowali tą mogiłę jak - grób nieznanego żołnierza (bynajmniej nie radzieckiego). W 1965r. do sprzątania grobu, z inicjatywy opiekuna harcerstwa - Zenona Cieśli, został wydelegowany zastęp zuchów z drużyny "Dzielne Zuchy", którym opiekował się drużynowy Czesław Chróst, a także przyboczny Andrzej Miozga. W skład szóstki porządkującej grób weszli: szóstkowy Mirosław Machoń, Henryk Krawczyk, Henryk Strzyż i Zygfryd Krawczyk, zaś zdjęcie wykonał druh Leszek Chróst:)
Z biegiem czasu harcerze w Kaletach o grobie zapomnieli, a chwilę później Kalety zapomniały, że w ich mieście działali harcerze:( Płyta z lat 60 ponownie została zniszczona, a na jej miejscu pan Wincenty Balbierz postawił krzyż.
Tak dzisiaj, lipiec 2017r. wygląda mogiła na skraju lasu
około 500 metrów po lewej stronie jadąc
obwodnicą z Kalet do Sośnicy
Jednak mieszkańcy Kalet nie zapomnieli o grobie na skraju szosy. Co roku, 1 listopada, odwiedzają go, porządkują i palą znicze. Może jeszcze kiedyś w Kaletach powstanie drużyna harcerska, może jak dawniej, zaopiekuje się grobem. Może...
Opracowane na podstawie:
Mogiła na skraju lasy - Jacek Lubos
Wspomnienia - Leszek Chróst
Wspomnienia - Mirosław Machoń
Zdjęcia:
Archiwum Hufca Lubliniec
Muzeum Tradycji Niepodległościowych w łodzi - http://www.muzeumtradycji.pl