Prądówka 1974r.
26 czerwca 1974r. harcerze i harcerki Hufca Lubliniec, w liczbie 70 osób, ze Szczepu im. Stanisława Dubois, działającego przy Liceum Ogólnokształcącym im. Adama Mickiewicza w Lublińcu, pod opieką komendantki Szczepu - druhny hm Alicji Ostrowskiej i oboźnego dh Romana Krupskiego, wyjechała na obóz letni do Stanicy Harcerskiej - Prądówka koło Trzciela poczta Miedzichowo, powiat Nowy Tomyśl, woj. Zielona Góra.
W skład kadry wchodzili także: druh Juliusz Kula, druhna Ewa Knebel, druhna Janina Demarczyk, oraz profesor Graca.
Jak podaje kronika obozowa:) do wyjazdu Szczep przygotowywał się aż 4 lata. Pierwsze koncepcje powstały w 1970r. Rok później nie doszło do planowanego wyjazdu. W 1973r pomysł wrócił, a le nadal wyjechać się nie udało:( Co się odwlecze to nie uciecze mawia porzekadło.
Obóz na który wyjechali lublinieccy harcerze był częścią zgrupowania harcerzy z Nowego Tomyśla oraz Poznania i okolic. Samo obozowisko znajdowało się nad rozlewiskiem rzeki Obry.
Brama obozowa
Totem zastępu "Pionierki Postępu"
Harcerze i harcerki podzielili się na dwie drużyny:
I Drużyna składała się z zastępów: "Zawiszanki", Młodzieży XXX-lecia, SBB, Bezimiennych, Kosmonautek; II Drużyna zaś z: Zdobywców przyszłości, Futurystów, My 74, Zrób to Sam, Przyjaciół Przyrody i Pionierek Postępu:).
Członkowie zastępu SBB - Szukaj Burz Buduj
Henryk Budzyński, Leszek Wilk, Zygmunt Wesołek, Stasiu Walczak
O życiu obozowym wspomina uczestnik obozu druh Henryk Budzyński: "Częste wymarsze nawet kilkunasto-kilometrowe były dla nas normą dzienną, oczywiście z pełnym wyposażeniem (plecaki) i umundurowaniem. Pamiętam akcję, w której oboźny druh Romek trochę zdenerwowany jakimś drobnym niedociągnięciem, wcześnie rano wysłał nas, mowa o zastępie, do miejscowości Trzciel (kilkanaście km od obozu) z misją do Komendanta Milicji, abyśmy się dowiedzieli jak ma na imię:).
Oboźny - druh Roman Krupski
Niedaleko naszego obozu było boisko do siatkówki, więc po zajęciach harcerskich często graliśmy tak długo, aż nie było widać piłki. W czasie trwania obozu odbywały się Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej, a na ośrodku był jeden telewizor marki Rubin – kolor. Żeby coś zobaczyć trzeba było dużo wcześniej zająć sobie miejsce. Ci którzy się spóźnili praktycznie nic nie widzieli. W czasie marszu czy na posiłki, czy na zajęcia śpiewaliśmy piosenki harcerskie. Szlagierem była piosenka śląska „Doma larmo jak pieron”, którą śpiewaliśmy bardzo głośno a nikt z miejscowych jej nie rozumiał, potem zaprzyjaźnionym druhom tłumaczyliśmy ją na polski.
Zdarzały się sytuacje, że w lesie znajdowaliśmy grzyby, kurki lub kanie, kucharki były tak miłe że przygotowywały nam z nich rarytasy do zjedzenia."
Wizytacja w obozie lublinieckim -
od lewej stoją: Roman Krupski, Alicja Ostrowska, Gosia Trzepizur,
Bogdan Woliński, Henryk Pietrek
Takie powitanie zgotowali uczestnicy obozu
ówczesnemu Komendantowi Hufca - druhowi hm Henrykowi Pietrkowi
A tak te obozowe chwile wspomina inna uczestniczka obozu druhna Marta Gasidło: "Prądówkę pamiętam jako krainę lasów i jezior. Pływaliśmy nawet na kajaku. Jechaliśmy pociągiem do Trzciela (był to normalny pociąg kursujący na trasie Międzychód-Zbąszynek nazywany przez mieszkańców Miedzychódką). Pociąg poruszał się z prędkością 5 km/godz. Przy oknach widniała informacja następującej treści: "W czasie biegu pociągu nie zbierać grzybów":). Widocznie miejscowi jadąc do pracy wysiadali i zbierali grzyby, których było tam wyjątkowo dużo.
Stacja kolejowa Prądówka
W Trzcielu zwiedzaliśmy zakład wikliniarski, w którym specjalnie dla nas odbył się pokaz wyplatania koszyków. Poza tym pamiętam, że prawie cały czas padał deszcz i najczęściej siedzieliśmy w namiotach opychając się chlebem i "Katarzynkami" w czekoladzie, które kupowaliśmy w sklepiku oddalonym od obozu pewnie ze trzy kilometry. Słoneczne chwile wykorzystywaliśmy na grę w siatkówkę i zbieranie grzybów do jajecznicy."
Żywe sa także wspomnienia kolejnego uczestnika obozu - druhny Ewy Knebel, która stanowiła kadrę obozu: "Napewno nie dopisywała nam pogoda, gdyż słoneczko świeciło tylko do pobudki. A potem już tylko deszcz. Krótkie słoneczne chwile wykorzystywaliśmy na pływanie kajakami po jeziorze, a nawet do Trzciela po drobne zakupy (droga wodna była najkrótsza). Niezapomniane pozostały grzyby, paprocie i piękny las, gdzie między drzewami rozbite byly nasze namioty. Kadra tego obozu starała się urozmaicić zajęcia i organizować wycieczki, żeby zrekompensować brak dobrej pogody.
W Nowym Tomyślu obejrzeliśmy fabryke narzędzi chirurgicznych, a piękne wyroby wikliniarskie w Trzcielu. Jedzeniem nas nie rozpieszczali - kapuśniak był zupą, którą serwowano najczęściej. Od tego czasu minęło już 50 lat, a wspomnienia jednak wracają."
Po trzech tygodniach obozowania, harcerze i harcerki Hufca Lubliniec wracali do domu. Żegnała ich hm Krystyna Wiercińska - zastępca Komendy Zgrupowania Obozów Nowy Tomyśl.
Harcerze lublinieccy już nigdy nie wrócili do Prądówki:( Natomiast w roku następnym - 1975, w ramach rewizyty na Ośrodku Harcerskim w Kokotku przebywało 90 uczestników obozu Hufca Nowy Tomyśl.
Niestety, podczas budowy w latach 2008-2011 - "Autostrady Wolności" Baza Harcerska w Prądówce musiała zostać zlikwidowana gdyż, w miejscu gdzie kiedyś było boisko biegną przebiegać miały dwa pasy autostrady w stronę Poznania:(
Opracowane na podstawie:
Wspomnienia - druh Henryk Budzyński
Wspomnienia - druhna Marta Gasidło
Wspomnienia - druhna Ewa Knebel
Kronika Szczepu im. Stanisława Duboisa 74-77
Zdjęcia:
Materiały prywatne - druh Henryk Budzyński
Materiały prywatne - druhna Marta Gasidło
Materiały prywatne - druhna Alicja Ostrowska
Kronika Szczepu im. Stanisława Duboisa 74-77
https://www.facebook.com/pradowka/