Historia Hufca Lubliniec

Harcerstwo to nie jest coś, co się umie, ale to jest coś czym się jest.

Zastęp żeglarski 1990-1993

O zastępie żeglarskim, który działał w latach 1990-1993 przy Hufcu ZHP Lubliniec, wspomina jej członek, druh Bartek Busz:

"Zaczęło się od obozu żeglarskiego w Poraju (1989r.). Trafiłem tam dość przypadkowo, w tym samym roku odbywał się kurs żeglarski dla kadry Batalionu Szturmowego (dzisiaj JWK) i ojciec zabrał mnie na zachętę. Specjalnie jednak nie trzeba mnie było zachęcać – połknąłem bakcyla od razu… Żeglowanie na Omegach, szanty, ogniska… to był żywioł, któremu nie sposób było się oprzeć. Zakochałem się momentalnie w białych płótnach, linach, marynarskich zwyczajach… no i zakochałem się także w córce komendanta harcerskiego ośrodka żeglarskiego… Niestety uczucie do córki komendanta nie wytrzymało próby czasu (to ona mnie nie chciała ;)), za to miłość do żagli wpłynęła na moją dalszą drogę życiową…

Skończyłem właśnie podstawówkę i – jako dzielny wychowanek druha Mariana Ożarowskiego – zdałem pomyślnie egzaminy do klasy mat-fiz. naszego lublinieckiego liceum. Wraz ze mną moi wspaniali kompani – Robert Pieśniak, Marek Dłubała oraz Krzysiek Klepacz. Marek był już czynnym harcerzem i materiałem na instruktora. Robert, Krzysiek i ja byliśmy harcerzami takimi sobie, ale porwała nas wizja wspólnego żeglowania pod egidą harcerskiego krzyża, w granatowych mundurach. Nie bez znaczenia była także możliwość nawiązywania łatwiejszego kontaktu z płcią przeciwną, która – jak wiadomo – miała i ma słabość do żeglarskiej braci… Liczyliśmy również na akcję rekrutacyjną do nowotworzonej drużyny, w trakcie której moglibyśmy przecież skompletować jakiś miły zastęp ;)

1bartekb2017a
Kartka ze śpiewnika zastępu żeglarskiego z 1991r.

Szczerze mówiąc z naszych fantazji (a może tylko moich?) niewiele wyszło… Semestr zimowy minął nam na wysiłkach związanych z obroną ocen w liceum oraz zdzieraniu gardeł i strun na piosenkach Stachury i żeglarskich szlagierach. Jednak gdy tylko wiosenne słonko ogrzało nasze młode lica, ruszyliśmy we czterech do Poraja aby szlifować Omegi na sezon… Tak… to była prawdziwa żeglarska robota, a Ośrodek Harcerski w Poraju stał się naszą żeglarską Mekką…

4bartekb2017a2345
Zastęp żeglarski na Poraju

Nie pamiętam już wydarzeń i szczegółów, które doprowadziły do realnego zawiązania się drużyny wodnej, niemniej jednak taka drużyna stała się faktem. W międzyczasie niejako, cała nasza czwórka została instruktorami ZHP, co usankcjonowało po trochę chaotyczną działalność i otworzyło drogę do podboju harcersko – żeglarskiego świata oraz dziewczęcych serc (lub na odwrót). Autentyczna fascynacja szantami i piosenką żeglarską zaowocowała równolegle powstaniem zespołu muzycznego (złożonego ze wspomnianej czwórki). Abstrahując od poziomu merytorycznego naszych żeglarskich i muzycznych aktywności, lata 1990-1992 obfitowały w niezwykłą ilość biwaków żeglarskich (Poraj), eskapad festiwalowych (niezapomniane Shanties w Krakowie) oraz obozów czy rejsów. Najwspanialej wspominam rok 1992, kiedy to mieliśmy okazję uczestniczyć w Operacji Żagiel w Gdyni. Bazowaliśmy w harcerskim CWM (Centrum Wychowania Morskiego), mieliśmy okazję żeglować po Zatoce Gdańskiej (oddzielna historia!), braliśmy czynny udział w kilku niezwykłych koncertach (m.in. zjawiskowy wieczór na żaglowcu „Kapitan Rutkowski”, transmitowany przez Polskie Radio), a na koniec udaliśmy się w krótki rejs rekonstrukcją średniowiecznej Kogi.

3bartekb2017a234
Opracja Żagiel w Gdyni 1992r.

To były cudowne i niezapomniane chwile, świat leżał u naszych stóp… Szczerze mówiąc, misja harcerska schodziła na drugi plan… liczyła się przygoda, żagle, muzyka i… piękniejsza płeć. Jeżeli można było to połączyć wspólnym mianownikiem „drużyna żeglarska”, to… tym lepiej dla harcerstwa ;)

2bartekb2017a2
Żaglowanie po Zatoce Gdańskiej w 1992r.

Na podstawie:
Wspomnienia - Bartek Busz

Zdjęcia:

Materiały prywatne - Bartek Busz